2. Nieznajoma

Podszedłem do leżącej. Z odległości kilku metrów dostrzegłem, że jest ubrana w jasną, poplamioną czymś sukienkę. Pozlepiane kosmyki włosów zasłaniały jej twarz, a bose stopy były pokaleczone.

Kimkolwiek była, nie zamierzałem jej tutaj zostawiać. To niebezpieczna dzielnica, zwłaszcza w nocy.

Ostrożnie wziąłem ją na ręce, opierając bezwładną głowę dziewczyny na swoim ramieniu. Jak na nastolatkę, na którą wyglądała, była zaskakująco lekka, niemal jak dziecko. I gdyby nie to, że nie miałem przy sobie telefonu, wezwałbym taksówkę. No ale do domu nie miałem daleko.

Wyciągając jedną ręką z kieszeni klucze, otworzyłem drzwi, by po wejściu do środka zatrzasnąć je kopnięciem. Położyłem dziewczynę na łóżku w pokoju gościnnym. Przy bladym świetle lampki nocnej nie wyglądała najlepiej. Ale żyła. Niosąc ją, czułem jej słaby oddech na swojej szyi.

Wydobrzeje.

Zaparzyłem herbatę, dwa kubki. Jeden dla siebie, drugi dla niej. Postawiłem go na szafce nocnej.

***

Rano obudziły mnie kroki dochodzące z wnętrza domu. Po cichu wstałem i poszedłem zobaczyć kto to.

W przedpokoju zobaczyłem bladą ciemnowłosą sylwetkę w brudnej – kiedyś chyba jasnożółtej – sukience.

– Jak się spało? – spytałem, poczuwszy na sobie spojrzenie zielonych magnetyzujących oczu.

Dziewczyna próbowała coś powiedzieć, jednak udało jej się jedynie zachrypieć. Po kilku chwilach kaszlu, odpowiedziała:

– Całkiem dobrze. – Głos miała miękki, cichy. Kiwnąłem głową.

– Zrobić ci coś do jedzenia?

Na dźwięk słowa ,,jedzenie” w jej oczach pojawiła się dzika iskierka. Zaśmiałem się cicho.

– Do kuchni tędy. – Skierowałem tam swoje kroki wiedząc, że pójdzie za mną. – Dzisiaj tosty.

Smarując parzące palce kromki chleba, kątem oka zauważyłem, że stoi niezręcznie w wejściu. Obserwowała mnie.

– Proszę, usiądź – wskazałem jej miejsce przy małym, drewnianym stole.

Postawiłem przed nią talerz z tostami.

– Czemu mi pomagasz? – spytała po chwili.

Usiadłem naprzeciwko niej.

– Nie mogłem cię zostawić na ulicy – odpowiedziałem zwięźle.

Zaczęła jeść.

Wiedziałem, że poważniejsza rozmowa czeka nas, jak skończy posiłek.

1. Wieczór w klubie

Ach.

Byłem już po kilku kolejkach ginu z sokiem. Nie byłem w stanie rozróżnić, czy łomotanie w mojej głowie było efektem ilości wypitego alkoholu, czy też może nadmiernie głośnej klubowej muzyki.

Siedząca obok mnie na stołu barowym kobieta w niewiele zasłaniającym różowym topie na ramiączka od dłuższego już czasu w podejrzany sposób nachylała się do mnie, a jej top odsłaniał kolejne fragmenty jej ciała. Niestety nie wiedziała, że nie byłem zainteresowany. A przynajmniej nie tym, czym ona akurat była.

Wstałem, chwiejąc się na nogach. Odwróciłem się w kierunku wyjścia. Zakręciło mi się w głowie, w wyniku czego nieumyślnie wpadłem na jednego z bawiących się, który rzucił mi mordercze spojrzenie. Nie żebym się przejął.

Chłodne powietrze otrzeźwiło mnie nieco. Mimo tego, odczytanie godziny z mechanicznego zegarka zajęło mi dłuższą chwilę. Dochodziła druga w nocy. A może nad ranem? Nieważne.

Na ulicy nie było żadnego samochodu, a taksówki tym bardziej. Powoli skierowałem kroki w kierunku domu. Mieszkałem kilka przecznic dalej. A przynajmniej tak mi się w tej chwili wydawało.

Z początku nie zwracałem uwagi na nietypowe odgłosy, jakby dochodzące mnie ze wszystkich stron. Po kilkuset metrach były one głośniejsze. W końcu odwróciłem się, jednak za mną nikogo nie było.

Gdy mijałem jeden z zaułków, spostrzegłem leżącą pod murem sylwetkę. Zdecydowanie dziewczęca, taka drobna…